Wybór padł na ogara - nigdy wcześniej nie mieszkaliśmy z przedstawicielem tej rasy i ku zdziwieniu wszystkich (Nas chyba trochę też) jest on kompromisem wśród domowników (co do naszych możliwości i oczekiwań) - nie licząc kotów (bo zawsze głosowały na nie i mają już rybki i chomika).
Nasz pierwszy ogar widziany na żywo - mieszka niedaleko w Żurawinie pod Wrocławiem i chyba nie wie jaki przewrót w naszym życiu spowodował.
Zdjęcia są autorstwa Pani Agnieszki T. ,więc umieszczam tylko kilka wybranych. Otrzymanie ich spowodowało u nas dziwne uczucie oczekiwania z lekką nutą szczęścia - trochę żałuje, że nie mam wcześniejszych takich kluskowych ale i tak te wywołują zawsze uśmiech
Właśnie tak wyglądałem jak moi Ludzie mnie po raz pierwszy zobaczyli.